Odwożąc Dziecia do szkoły 02.11 przeżyłam małe "zaskoczenie", aż przystanęłam przed witryną jednej z dużych sieciowych księgarni, żeby upewnić się czy nie mam jakiś omamów wzrokowych - ale nie, mój wzrok działał świetnie - witryna w pełnym bożonarodzeniowym anturażu;)...
No cóż, ja też do Świąt zaczynam szykować się na długo przed początkiem grudnia (znakomitą część prezentów kupuję już w okolicach sierpnia-września;), ciasto na piernik zagniatam pod koniec września, a pierniczki pieczemy z Dzieciem w listopadzie, potem zostaje nam już tylko lukrowanie, zdobienie, pakowanie prezentów i wprowadzanie się w świąteczny nastrój:)), niemniej jednak ostatnimi czasy zaczyna denerwować mnie to wszechobecne listopadowe Boże Narodzenie...
Nie wiem dlaczego, może po prostu mimo niezłej organizacji własnej;) czuję mimo wszystko presję i iluzoryczny oddech Świętego Mikołaja na karku?;)...
W każdym razie dzisiaj, u mnie, na przekór wszechobecnym Świętom, lato w pełnej krasie;)...
...w pełni samodzielnie wykonane wyposażenie tarasu lalkowego domku (dość toporne, bo z założenia dziecioodporne) - budka z ptaszkiem (oczywiście różowym;)), karmnik (hm... po głębszym zastanowieniu - jednak zimowy;)) oraz drewniane skrzynki z różami z masy fimo.
No nic, dość narzekania, zapraszam do oglądania:)