Wszystkie słodkości i meble (poza kredensem - zakupiony w stanie surowym i nawoskowany barwiącym woskiem i lodówką - pozostałość z oryginalnego wyposażenia) wykonałam samodzielnie - są dość toporne, ale jest to celowe, bo z założenia miały być "dziecioodporne".
Przecież w gruncie rzeczy chodzi o to żeby móc lalkować do woli, bez matki wydzierającej się nad głową, że coś ulega zniszczeniu. Zresztą, jak widać na zdjęciach - małe mieszkanki domku nie narzekają;)...
Zapraszam do oglądania:).
Słodki podwieczorek (starsza siostra czuwa:))...
Szybki rzut oka w menu (śpieszę donieść, iż koktajle są bezalkoholowe;)).
Koty też lubią słodkości:)...
A tu już kuchnia - na razie uboga w wyposażenie...