sobota, 18 kwietnia 2015

Historie kuchenne...

Wczoraj wspomniałam o domku dla lalek, który odnawiałam dla mojego Dziecia - dzisiaj pora na pokazanie dwóch z siedmiu domkowych pomieszczeń. Panie, Panowie i Lalki - oto kuchnia z jadalnią:)

Wszystkie słodkości i meble (poza kredensem - zakupiony w stanie surowym i nawoskowany barwiącym woskiem i lodówką - pozostałość z oryginalnego wyposażenia) wykonałam samodzielnie - są dość toporne, ale jest to celowe, bo z założenia miały być "dziecioodporne".
Przecież w gruncie rzeczy chodzi o to żeby móc lalkować do woli, bez matki wydzierającej się nad głową, że coś ulega zniszczeniu. Zresztą, jak widać na zdjęciach - małe mieszkanki domku nie narzekają;)...

Zapraszam do oglądania:).

Słodki podwieczorek (starsza siostra czuwa:))...




Szybki rzut oka w menu (śpieszę donieść, iż koktajle są bezalkoholowe;)).



Koty też lubią słodkości:)...


A tu już kuchnia - na razie uboga w wyposażenie...


piątek, 17 kwietnia 2015

O tym jak się właściwie zaczęło - więcej niż kilka słów...

Moja przygoda z miniaturkami zaczęła się całkiem niewinnie - od odnawiania dla mojej córki starego domku dla lalek, który prawie 30 lat temu zrobili dla mnie tata z dziadkiem, zaś mebelki do domku, pościel, firanki itp. wyposażenie były dziełem mojej mamy.
Domek był prezentem pod choinkę i żeby było śmieszniej - wtedy nie wzbudził u mnie większego zainteresowania, bawiła się nim głównie moja mama;)...

Jakieś 2-3 lata temu zabrałam domek z piwnicy moich rodziców z mocnym postanowieniem odnowienia go dla mojego Dziecia.
Marzyły mi się nowe podłogi, oświetlenie, nowe meble do kuchni i bieżąca woda (wiem, wiem - popłynęłam;)), a że nie bardzo wiedziałam jak się za to zabrać - zaczęłam grzebać w czeluściach internetów, no i jak się zapewne domyślacie - przepadłam z kretesem:)...

Oglądanym miniaturom często towarzyszyły niesamowite lalki (zanim je odkryłam, godziłam się z faktem, że lalki będące w moim, a w zasadzie w córki posiadaniu niekoniecznie idealnie pasują do domku, próbowałam przesadzać je na inne, bardziej ruchome ciałka, ale to nie było to) - z biegiem czasu to moje podglądactwo przerodziło się w nową miłość do lalek bjd i miniaturowych wnętrz:)

Domek został odnowiony i rozbudowany o szafkę-podstawę (dzięki Ci mężu:)), która znacznie zwiększa komfort zabawy. I choć jeszcze nie jest w pełni wyposażony, bo to istna rezydencja - salon, 2 sypialnie (jedna z tarasem), łazienka, kuchnia z jadalnią i strych:) - jest już w stałym użyciu:).

W międzyczasie udało mi się sterroryz... ekhm... to znaczy namówić mojego męża na zakup wymarzonego prezentu - mojej pierwszej, własnej, całkiem prywatnej żywiczki (już podróżuje - mam nadzieję, że niedługo będę mogła się nią "pochwalić").
A jako, że każda lalka musi mieć gdzie mieszkać - zbudowałam jej mały pokoik z tarasem.
A teraz, co by dłużej nie przynudzać - zapraszam do oglądania rzeczonej dioramy:)...

W trakcie budowy...





A tutaj już efekt końcowy:)