niedziela, 21 sierpnia 2016

Czasem słońce, częściej deszcz...

Czyli urlop, urlop, po urlopie...

Od ładnych już kilku lat, w większym, rodzinnym gronie, spędzamy urlop w Dębkach nad pięknym polskim morzem - cały czas zachodzę w głowę jak to się stało, że tak późno odkryłam ten piękny kawałek Polski (być może dlatego, że urodziłam się i wychowałam w Trójmieście i morze z racji swojej bliskości nigdy nie wydawało mi się być jakąś szczególną atrakcją i dopiero wyprowadzka na Mazowsze obudziła we mnie tęsknotę za rodzinnymi stronami...)
No cóż - teraz jednak nadrabiam z nawiązką...

W tym roku pogoda nie dopisała jakoś szczególnie (miejscowi twierdzili, że pod względem pogodowym mają najgorszy sezon od 5-7 lat), ale ja nie odważę się narzekać, bo trafiło się i kilka dni plażowych i kilka wycieczkowych no i mieliśmy wysyp grzybów, jagód, borówek (dla niewtajemniczonych - na Pomorzu jagody to te małe czarne, do serwowania na słodko, borówki zaś - też małe, ale czerwone i do dań wytrawnych, głównie mięs i serów) i wszelakiego innego dobra:).

Pod pojęciem "wszelakie inne dobro" mam na myśli korzenie, mchy, porosty, liście, kory, huby itp. - biegałam po lesie i plaży i zbierałam wszystkie te wspaniałości z myślą o przyszłych miniaturkowych projektach:).
Mam nawet cień podejrzenia, że stałam się czymś w rodzaju lokalnej osobliwości, latając zakapturzona po plaży w wietrzne, deszczowe wieczory "uzbrojona" w nóż i piłkę do drewna, przycinając co ciekawsze gałęzie i korzenie;))))...
(Korzenie idealnie nadają się na miniaturowe drzewa - mają niesamowite, fantazyjne kształty, a po wysuszeniu zachowują dużo większą wytrzymałość niż zwykłe gałązki).

Część wykorzystam na pewno w domku zielarki.

Przywiozłam ze sobą nawet butlę bielusieńkiego, drobnego piasku - jeszcze nie wiem do czego, ale do czegoś na pewno mi się przyda;)...

W co brzydsze wieczory dłubałam zaś sobie mebelki do domku zielarki - oto one:)











A tutaj już "kilka" wakacyjnych zdjęć autorstwa mojej Mamy:)...








Jednego dnia morze miało niesamowitą, bursztynową, prawie czarną barwę - podobno to za sprawą manganu wypłukiwanego przez silne prądy...










Nasza przydomkowa współlokatorka - cierpliwie dokarmiana przez Mamę orzechami celem uzyskania odpowiedniego ujęcia;)...





środa, 3 sierpnia 2016

Wakacje i wyprzedaż;)

No i nie udało mi się dokończyć przed urlopem domku zielarki, chociaż bardzo się starałam - po prostu weekendy były za krótkie;)...
No nic - mam nadzieję, że jeszcze zdążę przed końcem wakacji, a na razie krótka fotorelacja z dotychczasowych postępów prac.







Natomiast co do tytułowej "wyprzedaży" - noszę się z zamiarem sprzedaży dioramy którą zrobiłam dla Noni.
Diorama powstała z myślą o tworzeniu i fotografowaniu scenek rodzajowych z udziałem laleczek - stąd dość "otwarta" jej forma.
Tymczasem okazało się, że choć lalkami bardzo lubię się bawić, to już obfotografowywać je niekoniecznie:(.
Z czasem doszłam też do wniosku, że z miniaturowych wnętrz wolę formy bardziej zamknięte, a diorama stoi niewykorzystana i zajmuje miejsce, którego nadmiaru niestety nie mam, więc jeśli ktoś byłby zainteresowany - zapraszam do kontaktu mailowego:).