W domu rozpakowałyśmy z Dzieciem zawartość i... jakoś tak na razie krążymy koło pudeł, onieśmielone obecnością nowych domowników:).
Maluchy są pocieszne - jeden (Doll Leaves, Cherry) znalazł już właścicielkę i zyskał imię - panienka trafiła do córki i stała się Oliwią:).
Moja (Doll Leaves, Alex) - zamyślona, tajemnicza i nadal bezimienna, ale mamy czas - poczekam, aż sama mi powie jak ma właściwie na imię;)...
Są niesamowite - nawet bez makijażu, włosów i ubrań - a może właśnie dlatego, że takie saute:)...
Mam słabość do maluszków ;D,.a zaczynałam od 60cm lal,te tycie to mój rozmiar :)Chętnie jednego przygarnęłabym .
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam od maluszków, a już się rozglądam za większymi;)...
OdpowiedzUsuńMilk był/jest przeznaczony do dalszej podróży, w razie zainteresowania prośba o kontakt na maila. wielka.mama.umk(no-spam)gmail.com
@ już posłałam :)
Usuńjakie One słodziaszne - do schrupania!
OdpowiedzUsuńgratuluję i będę zaglądać z rozkoszą :)