niedziela, 31 stycznia 2016

Pomocnik ogrodowy

Oto efekty mojej dzisiejszej, nocnej działalności.
W założeniu miał to być secesyjny pomocnik ogrodowy do oranżerii - czy jest secesyjny to już kwestia dyskusyjna, ale na pewno jest to pomocnik;).

Całość skończyłam po godzinie 4 rano, licząc na to, że skoro niedziela, skoro ferie, skoro Dzieć poszedł dość późno spać, a sobota była emocjonująca i pełna atrakcji - odeśpię, chociaż do 10... echhh...

Tytułem wprowadzenia do porannego dialogu rozwiewającego powyższe nadzieje - ze strony Dziecia całość konwersacji przeprowadzona uprzedzająco grzecznym tonem (grzecznym i wogóle z pytaniami o moje zdanie, ponieważ ostatnio w związku z nasileniem niesubordynacji ze strony Dziecia, w ramach kontrofensywy rodzicielskiej zintensyfikowaliśmy z mężem procedury wychowawcze).

Godzina 8:20
Dzieć: Dzień dobry Mamusiu...
Ja: Dzień dobry kotku, jeszcze chwilkę pośpię...
Dzieć: Ok, ok, chciałam ci tylko powiedzieć dzień dobry...

Godzina 8:22
Dzieć: Mamo, czy mogłabym obejrzeć jedną bajkę - nie musisz wstawać, sama sobie włączę?
Ja: Możesz, ale tylko jedną i tylko taką normalną (normalną tj. odpowiednią do wieku - żadne tam wampiry, Violetty i inne takie)...
Dzieć: Dobrze, dziękuję mamusiu.

Godzina 8:25
Dzieć: Mamusiu, a na którym programie są te bajki?
Ja: Na 604...
Dzieć: Dziękuję mamusiu.

Godzina 8:30
Dzieć: Mamo, a na 612 (wampiry) mogę?
Ja: Nie kotku.
Dzieć: Ok, tak pytam, bo myślałam, że może mi pozwolisz.
(pewnie - bo matka śpiąca to pozbawiona instynktów wszelakich matka niemyśląca;))

Godzina 8:40
Dzieć: Mamo, co mogę sobie zrobić na śniadanie?
(W tym miejscu następuje bardzo realistyczna wizja zaksztuszenia, pożaru, ran ciętych itp. - no nic, wstaję i z uśmiechem na ustach maszeruję do kuchni, po drodze dzielnie motywuje mnie nasz kocur - wiadomo, on też głodny, w końcu ostatni raz jadł o 4;)...

Zapraszam do oglądania:).
Jakość zdjęć niestety nie najlepsza, za co przepraszam - strasznie dzisiaj pochmurno, a i ręka nie ta.

Aranżacja "na szybko".





A tu już szczegóły...









Takie oto prześliczne krokusy dostałyśmy z córką od męża/taty (jeden dla mnie, jeden dla Dziecia) - potraktuję je jako wzór do kolejnego mini-projektu oranżeryjnego;)...




niedziela, 24 stycznia 2016

Jak dziki osioł...

...dokładnie tak się narobiłam przy najnowszej z miniaturek.

Myślę sobie, że była to kara za moje tchórzostwo - boję się zabrać za rośliny do oranżerii, wykombinowałam więc sobie, że na pierwszy rzut, raz, dwa, zrobię do niej mini szklarenkę - taką na sadzonki i kiełkujące roślinki.
Zrobiłam, bo się zawzięłam, ale ile z tym było dłubania to szkoda gadać. Szyby jeszcze niedoczyszczone - wybaczcie, ale nie mam siły już dzisiaj ich pucować, więc pokazuję jakie są.

Całość wykonana ze szkła o grubości 2 mm i balsy. Wymiary 6 cm (długość), 2 cm (głębokość) i 4 cm (wysokość), uchylny daszek.

Zapraszam do oglądania:).







sobota, 16 stycznia 2016

Nic spektakularnego...

Udało mi się dzisiaj dokończyć podłogę do oranżerii. Pracy było sporo, a efekt - jak w tytule - spektakularny nie jest.
No cóż, może po prostu taka rola podłogi - w oczy się nie rzuca, ale być musi:).

Zdecydowałam się na rozwiązanie z mobilną podstawą - wykonaną z płyty HDF, obłożoną kaflami i cegiełkami terakotowymi.
W odpowiednio przyciętej płycie, mój nieoceniony małżonek wyfrezował schodek oraz wgłębienie w którym idealnie mieści się szklana część oranżerii.
Wgłębienie powoduje, że oranżeria nie przesuwa się na podstawie i można ją w miarę bezpiecznie przenosić.
Dodatkowo to, że oranżeria "chowa się" delikatnie w podstawę skutkuje również tym, że całość (podstawa i część szklana) sprawiają wrażenie jednej całości, a jednocześnie mam też bardzo łatwy dostęp do środka budowli - na wypadek gdybym chciała umieszczać w niej rzeczy większe gabarytowo niż pozwalają na to drzwi.

Kafelki wykonałam z masy rzeźbiarskiej w kolorze terakoty (niestety pomyłkowo kupiłam ją zamiast glinki modelarskiej) - z rozwałkowanej cienko masy wycinałam kafelki za pomocą kwadratowej foremki do ciasteczek, następnie nadawałam im odpowiednią fakturę poprzez odciskanie na ich powierzchni gruboziarnistego papieru ściernego i szczoteczki do zębów, a po wyschnięciu przykleiłam je do podstawy i zafugowałam (zwykłą, szarą fugą budowlaną).
Efekt jest dobry, niestety masa sprawiła mi sporo problemów podczas fugowania - nawet dobrze wyschnięta nie jest odporna na wodę i lekko rozmazywała mi się podczas przemywania fug.
Całość spatynowana z wykorzystaniem suchych pasteli i zabezpieczona matowym lakierem MSC.

Dodatkowo spatynowałam również cynowe łączenia w szklanej części - w takiej wersji podoba mi się jednak bardziej niż srebrna, ale tutaj niestety nie udało mi się uniknąć błędu.
Błąd nie powstał przez roztargnienie, ale niewłaściwe założenia na samym początku projektu - zakładałam, że łączenia będą srebrne, więc zastosowałam taśmę miedzianą ze srebrnym spodem (gdybym wiedziała, że będę patynować cynę na czarno, od razu użyłabym taśmy z czarnym spodem) - nie jest to bardzo widoczne, ale piszę na wypadek gdyby wśród czytelników trafił się początkujący witrażysta:).

Ależ się rozpisałam;) - zapraszam do oglądania (uwaga - znowu spam zdjęciowy):).



Przed fugowaniem...


Po fugowaniu... 



Spatynowana, ale jeszcze nielakierowana...




 Efekt końcowy - po lakierowaniu.


Całość...





niedziela, 3 stycznia 2016

Oranżeria

Ten projekt "chodził" za mną już od dawna, niestety do tej pory nie miałam ani warunków, ani czasu aby go zrealizować.
Ostatnio, dodatkową motywację dał mi mój mąż, który nieprzyzwoicie wprost entuzjastycznie zachwycał się tulipanami i kwiaciarnią na jednym z blogów które podglądam;)...

Okazja nadarzyła się po Świętach - korzystając z faktu, iż Dzieć urlopuje się u Dziadków - wyciągnęłam mój osprzęt do produkcji witraży i oto ona - wiktoriańska oranżeria, a właściwie to jej główna część.
Do zrobienia pozostała mi jeszcze podłoga - waham się pomiędzy czarno-białą szklaną mozaiką i płytkami terakotowymi, no i oczywiście całe "wyposażenie" - jak dla mnie to praca na kilka miesięcy.
Ale to nawet dobrze się składa - mam nadzieję, że do tego czasu pojawi się już u mnie nowa lokatorka dla której oranżeria powstała;).

Skala to coś pomiędzy 1/10-1/12, uchylane drzwi, całość wykonana ze szkła (zwykłego i katedralnego) w technice "tiffany".

Zapraszam do oglądania:).










A tutaj ciekawostka - mój "warsztat" pracy;)...