Ale od początku - od zawsze marzyłam o kominku, najchętniej takim prawdziwym.
Niestety na takowy nie mam na razie raczej większych szans, no chyba, że wygram w totka, albo może sprawię go sobie kiedyś na emeryturze;)...
Moje kominkowe pragnienia nasilają się w okolicach grudnia, swoje apogeum osiągają zaś w okresie świątecznym.
W tym roku postanowiłam coś z tym zrobić, no i zrobiłam - tyle, że w skali mikro:)
Pierwotnie, w dioramce miejsca na kominek nie przewidziałam, więc siłą rzeczy musiałam wykonać go w wersji "mobilnej" - można go ustawić, gdzie komu aktualnie pasuje i wszędzie prezentuje się nienajgorzej:)
Podstawę/szkielet wykonałam z balsy o grubości 4 milimetrów, następnie okleiłam ją cegiełkami (a właściwie licówkami ceglanymi) wykonanymi własnoręcznie z mieszaniny zwykłej fugi budowlanej w kolorze szarym i drobnego piasku (piasek daje ciekawą fakturę, ale trzeba uważać z proporcjami - jeśli da się go za dużo, pojawiają się problemy z cięciem wysuszonych cegiełek), później już tylko fugowanie i malowanie całości, przybrudzenie, wkład kominkowy i...
...oto on - mój pierwszy kominek:)
A tutaj już Noni grzeje łapki po dzisiejszej śnieżycy;)...
i rozświetlony i tylko żarzący się kominek
OdpowiedzUsuńprzykuwa uwagę - jak dobrze Noni przy nim :D
Przyznam, że zazdroszczę jej tego kominka;)
Usuńjako i ja... :D
UsuńRewelacyjny kominek, chciałabym taki dla siebie :)
OdpowiedzUsuń