poniedziałek, 23 listopada 2015

No to ładne kwiatki;)…

Konkretnie kwiatków jest 20, ale może zacznę od początku…

W ten weekend umówiłam się z Panią Anetą z Kwiatka Do Kożucha na „babskie” spotkanie z masą fimo w tle (w tym miejscu pozwolę sobie nadmienić, że był to bardzo, bardzo przyjemny wieczór:))...

Zaraz na wstępie zostałam totalnie i absolutnie zaskoczona prezentami, które Pani Aneta przyniosła dla mnie i Dziecia.

Noni dostała przepiękny szary komplecik ozdobiony seledynowymi kwiatuszkami (uwielbiam tą czapę!:)), zaś Dzieciu został obdarowany optymistyczną, kwiatową bransoletką:).

Jestem absolutnie oczarowana prezentami – co spojrzę na Noni to „gęba” sama mi się uśmiecha:), a od Córki nie mogę doprosić się pożyczenia bransoletki (mimo wcześniejszych obietnic), nie pozostanie mi więc chyba nic innego jak poprosić Panią Anetę o zrobienia kolejnej dla mnie;)…

Zresztą same zobaczcie jak wspaniale zostałyśmy obdarowane:)...

Trzyczęściowy komplet Noni - tuniczka z półgolfem, czapa i torebeczka - wszystkie ozdobione kwiatuchem:)





A tutaj to co kobietki lubią najbardziej - istna łąka:)


niedziela, 22 listopada 2015

Prototyp;)

Dzisiaj w nocy popełniłam naprawdę malutką jak na moje możliwości miniaturkę - szklaną kulę śnieżną.
Maleństwo ma całe 1,5 cm wysokości, 1,1 cm średnicy, naprawdę jest szklane i... naprawdę działa, tzn. brokatowy śnieg w kuli faktycznie delikatnie wiruje po potrząśnięciu:)

Wykonanie kuli było dla mnie prawdziwym wyzwaniem - taka skala nie toleruje błędów.
Oczywiście rzeczonych błędów się nie ustrzegłam i miniaturka nie jest doskonała, ale i tak jestem z niej bardzo zadowolona - tym bardziej, że nigdzie w czeluściach internetów nie natknęłam się na miniaturową kulę wykonaną wg podobnego pomysłu (co oczywiście nie oznacza, że ktoś już takiej nie wymyślił, ale w każdym razie nie jest to jednak rozwiązanie popularne:)).

Podstawę kuli i figurkę świątecznej choinki w środku wykonałam z masy fimo, sama kula to malutka żaróweczka z obciętym gwintem (z przygotowaniem samej żarówki pomógł mi mój nieoceniony i niezastąpiony, choć z lekka marudzący mąż;)).
Kulę wypełniłam wodą z dodatkiem bardzo drobniutkiego brokatu.
Przy pierwszym podejściu przetestowałam wypełnienie standardowe dla kul śnieżnych, tj. roztwór wody z gliceryną uzupełniony brokatem (gliceryna zwiększa gęstość wody i powoduje, że drobinki brokatu wolniej opadają na dno i dłużej wirują w roztworze), ale z jakiś względów (z jakich? - nie wiem - noga z fizyki jestem;)) w przypadku małej kuli to rozwiązanie nie zdało egzaminu - brokat pływał po powierzchni i nie opadał na dno (tego samego roztworu użyłam do zrobienia kuli o większej objętości i tam już problem nie wystąpił, więc pewnie o tą objętość chodzi).

Jeśli znajdę chwilę wolnego czasu - zrobię kolejne podejście do kuli śnieżnej i pokombinuję jeszcze z wypełnieniem (w tytułowym prototypie jest zbyt mało płynu, mimo, że pierwotnie było go "pod korek" - ech, jakby człowiek nie kombinował, fizyka i chemia zawsze go dopadają;))

Tradycyjnie już - zapraszam do oglądania:).








niedziela, 8 listopada 2015

Na przekór świątecznej atmosferze...

Odwożąc Dziecia do szkoły 02.11 przeżyłam małe "zaskoczenie", aż przystanęłam przed witryną jednej z dużych sieciowych księgarni, żeby upewnić się czy nie mam jakiś omamów wzrokowych - ale nie, mój wzrok działał świetnie - witryna w pełnym bożonarodzeniowym anturażu;)...

No cóż, ja też do Świąt zaczynam szykować się na długo przed początkiem grudnia (znakomitą część prezentów kupuję już w okolicach sierpnia-września;), ciasto na piernik zagniatam pod koniec września, a pierniczki pieczemy z Dzieciem w listopadzie, potem zostaje nam już tylko lukrowanie, zdobienie, pakowanie prezentów i wprowadzanie się w świąteczny nastrój:)), niemniej jednak ostatnimi czasy zaczyna denerwować mnie to wszechobecne listopadowe Boże Narodzenie...

Nie wiem dlaczego, może po prostu mimo niezłej organizacji własnej;) czuję mimo wszystko presję i iluzoryczny oddech Świętego Mikołaja na karku?;)...

W każdym razie dzisiaj, u mnie, na przekór wszechobecnym Świętom, lato w pełnej krasie;)...

...w pełni samodzielnie wykonane wyposażenie tarasu lalkowego domku (dość toporne, bo z założenia dziecioodporne) - budka z ptaszkiem (oczywiście różowym;)), karmnik  (hm... po głębszym zastanowieniu - jednak zimowy;)) oraz drewniane skrzynki z różami z masy fimo.

No nic, dość narzekania, zapraszam do oglądania:)








niedziela, 1 listopada 2015

Kilka fotek...

...z tegorocznego przyjęcia halloween'owego dla dzieci (no, może przyjęcie to za dużo powiedziane - konkretnie dla dwójki dzieci - naszego i naszych cudownych sąsiadów:)).
Jakoś tak się utarło, że 31.10 wykorzystujemy jako pretekst do organizacji wieczoru zagadek i zabaw utrzymanych w tematyce jesiennej, oczywiście uzupełnionego iście upiorną oprawą;).
Nie chodzimy po domach, nie robimy psikusów, za to dzieciaki objadają się koszmarnymi przysmakami;), uczestniczą w różnych zabawach i zadaniach tematycznych (przygotowanych własnoręcznie, specjalnie dla Nich przez rodziców:)), odgadują wierszowane zagadki i zgarniają słodkości:).

Zapraszam do oglądania:).

Jacek Szkieleton wita szanownych gości (dla spostrzegawczych - tak, to pełnowymiarowa wersja miniaturowego wieńca halloween'owego:))





Usiądź - czas na zagadki:)...



(kociołek z zagadkami;))


Coś na ząb (przysmaków, nie tylko słodkich, było dużo więcej - tutaj fotka z etapu nakrywania do stołu:))...



A tutaj już mniej lub bardziej ruchome "dekoracje";)