poniedziałek, 12 października 2015

Farma dyń...

No cóż, z tą farmą to "troszeczkę" przesadziłam, ale dynie jak najbardziej są;)...

W moim miniaturowym świecie przygotowania do Halloween idą pełną parą - wczoraj, razem z Dzieciem robiłyśmy dynie:

Dzieć: Maaamooo, co robisz?
ja: drzwi do lasu...
Dzieć: Nooo weź, mamooo!!! Masa Fimo! Mogę lepić z tobą?!?!?!? Proszę, proszę, proszę!!!...
ja: no dobra...

(kleimy w milczeniu, tzn ja milczę, bo się koncentruję, a Dzieć nawija jak najęty;))

Dzieć: Mamooo, a wrzucisz też moją dynię na swojego bloga?
ja: No pewnie! :))))))))

Gdzieś w pudełkach z "przydasiami" znalazłam stary mechanizm od lampki ledowej i tym sposobem dorobiłam się nawet świecącej dyni:).
Normalnych, żywych dyń nie drążę na lampiony, bo najzwyczajniej w świecie szkoda mi takiego dobra - wolę potraktować je jako chwilową, nieświecącą dekorację, a potem ugotować z nich coś dobrego:)



Tutaj trochę lepiej widać, że efekt świetlny faktycznie jest;)...


A tutaj już praca zbiorowa - jedna z dyń jest "dzieciowa";)


Pierwowzory:)



4 komentarze:

  1. <3 cudne <3 teraz to muszę mieć dioramkę z tarasem, no wieeelkie dzięęęęęęki ;) :D w domu takiej święcącej nie postawię bo zawał murowany ale na tarasiku ... *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno mają właśnie strachy i demony odpędzać, więc w sumie nie ma się czego bać;)...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jak ja ale dzieć mi się nawet Gargamela boi z tv więc... ;) może jak podrośnie, a i ja się bardziej oswoję z tematem wtedy :)

    OdpowiedzUsuń