sobota, 16 stycznia 2016

Nic spektakularnego...

Udało mi się dzisiaj dokończyć podłogę do oranżerii. Pracy było sporo, a efekt - jak w tytule - spektakularny nie jest.
No cóż, może po prostu taka rola podłogi - w oczy się nie rzuca, ale być musi:).

Zdecydowałam się na rozwiązanie z mobilną podstawą - wykonaną z płyty HDF, obłożoną kaflami i cegiełkami terakotowymi.
W odpowiednio przyciętej płycie, mój nieoceniony małżonek wyfrezował schodek oraz wgłębienie w którym idealnie mieści się szklana część oranżerii.
Wgłębienie powoduje, że oranżeria nie przesuwa się na podstawie i można ją w miarę bezpiecznie przenosić.
Dodatkowo to, że oranżeria "chowa się" delikatnie w podstawę skutkuje również tym, że całość (podstawa i część szklana) sprawiają wrażenie jednej całości, a jednocześnie mam też bardzo łatwy dostęp do środka budowli - na wypadek gdybym chciała umieszczać w niej rzeczy większe gabarytowo niż pozwalają na to drzwi.

Kafelki wykonałam z masy rzeźbiarskiej w kolorze terakoty (niestety pomyłkowo kupiłam ją zamiast glinki modelarskiej) - z rozwałkowanej cienko masy wycinałam kafelki za pomocą kwadratowej foremki do ciasteczek, następnie nadawałam im odpowiednią fakturę poprzez odciskanie na ich powierzchni gruboziarnistego papieru ściernego i szczoteczki do zębów, a po wyschnięciu przykleiłam je do podstawy i zafugowałam (zwykłą, szarą fugą budowlaną).
Efekt jest dobry, niestety masa sprawiła mi sporo problemów podczas fugowania - nawet dobrze wyschnięta nie jest odporna na wodę i lekko rozmazywała mi się podczas przemywania fug.
Całość spatynowana z wykorzystaniem suchych pasteli i zabezpieczona matowym lakierem MSC.

Dodatkowo spatynowałam również cynowe łączenia w szklanej części - w takiej wersji podoba mi się jednak bardziej niż srebrna, ale tutaj niestety nie udało mi się uniknąć błędu.
Błąd nie powstał przez roztargnienie, ale niewłaściwe założenia na samym początku projektu - zakładałam, że łączenia będą srebrne, więc zastosowałam taśmę miedzianą ze srebrnym spodem (gdybym wiedziała, że będę patynować cynę na czarno, od razu użyłabym taśmy z czarnym spodem) - nie jest to bardzo widoczne, ale piszę na wypadek gdyby wśród czytelników trafił się początkujący witrażysta:).

Ależ się rozpisałam;) - zapraszam do oglądania (uwaga - znowu spam zdjęciowy):).



Przed fugowaniem...


Po fugowaniu... 



Spatynowana, ale jeszcze nielakierowana...




 Efekt końcowy - po lakierowaniu.


Całość...





17 komentarzy:

  1. O rany!!!! Efekt zapiera dech w piersiach! Cudownie!! Nie myślałam, że będę się tak kafelkami zachwycać. Wyglądają fenomenalnie! Jestem w nich zakochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, bardzo:)
      Te kafelki to efekt skąpstwa;) - marzyły mi się gotowe kamienne płytki, ale mój rozsądek (a muszę zaznaczyć, że nie jest to jedna z dominujących cech mojego charakteru;)) wstrząsał się okrutnie na widok ich ceny i tak oto znowu potrzeba stała się matką wynalazku;)

      Usuń
    2. powiem tak, miałam gotowe, kupne płytki na tarasie. Typowy łazienkowy decor, maleńki taki pasujący do miniatur. Już ich nie mam. Świeciły się jak psu jajca, a faktury nie miały żadnej. Po kilku miesiącach kładłam na nie jajeczne wytłoczki. Podsumowując: wolę skąpstwo od lenistwa. Wygrałaś!!! Ogrom pracy ale było warto. Efekt perfect!

      Usuń
    3. Też testowałam już takie "zwykłe" dekory - na tarasie. Z tym, że w moim przypadku była to stal/metal szczotkowany - wyszło nie najgorzej, chociaż nie do końca dostosowałam kafelki do stylu całości (po prostu brałam co było i pasowało do rozmiaru - to był błąd).
      Tym razem przemyśliwałam nad prawdziwymi kamiennymi miniaturkami - wyglądają super, ale cena... no cóż, cena super nie wygląda:(.
      W każdym razie tym razem się udało:)

      Usuń
  2. Nie zgadzam się z tytułem - efekt jest spektakularny - brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:) - mnie wydaje się jakaś taka "transparentna", nie rzucająca się w oczy.
      PS. Bardzo jestem ciekawa dalszych losów domku ogrodowego:)

      Usuń
    2. Domek dostał dodatkowy wierzchni daszek z brązowoczerwonej blachy falistej, bo drewno trochę przepuszczało długotrwały deszcz :)

      Usuń
    3. Dzieciaki muszą być zachwycone!:) To fantastyczne, że są Rodzice którym chce się takie rzeczy robić - podziwiam i szanuję:)

      Usuń
  3. Fantastyczne!!! I ile pracy wymagało :) ale warto było, podziwiam znów i zazdroszczę całej oranżerii *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, trochę wymagała - 2 pełne dni + 2 posiedzenia wieczorno-nocne:)
      Dziękuję bardzo:) - z oranżerią jakoś poszło, ale do kwiatów boję się zabrać. Chyba po prostu mam kompleks po oglądaniu kwiatowych wspaniałości na innych blogach miniaturkowych:(...

      Usuń
    2. Nie trać czasu na bojanie się, tylko bierz w ręce co trzeba i rób :) jak zrobiłaś takie cuda do tej pory, to kwiatki też wyjdą, to tylko kolejny etap a wprawę masz :D czekam tu ja osobiście na efekty i trzymam kciuki i motywuję nie bojaj, rób rób rób!!! :)

      Usuń
    3. Dziękuję - 3maj, 3maj - na pewno pomoże:)

      Usuń
  4. oranżeria moich marzeń - i realna i lalkowa :)
    lubię takie zwykłe a zachwycające elementy -
    wyszło wielce klimatycznie - i ten dach i te
    uchylone drzwiczki - powiało tajemnicą ale i
    przygodą!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:)
      Też mi się taka marzy, a do niej mały... albo taki trochę większy;) domek z kamienia zagubiony gdzieś na wrzosowiskach:)...

      Usuń
    2. ooo - to mogłybyśmy być sąsiadkami, wszak
      wrzosowiska to naturalne środowisko inek :)

      Usuń
    3. Sąsiadkami w sumie prawie jesteśmy:) - zapraszam na kawę jeśli będziesz miała chęć i wolną chwilę:)

      Usuń