niedziela, 3 stycznia 2016

Oranżeria

Ten projekt "chodził" za mną już od dawna, niestety do tej pory nie miałam ani warunków, ani czasu aby go zrealizować.
Ostatnio, dodatkową motywację dał mi mój mąż, który nieprzyzwoicie wprost entuzjastycznie zachwycał się tulipanami i kwiaciarnią na jednym z blogów które podglądam;)...

Okazja nadarzyła się po Świętach - korzystając z faktu, iż Dzieć urlopuje się u Dziadków - wyciągnęłam mój osprzęt do produkcji witraży i oto ona - wiktoriańska oranżeria, a właściwie to jej główna część.
Do zrobienia pozostała mi jeszcze podłoga - waham się pomiędzy czarno-białą szklaną mozaiką i płytkami terakotowymi, no i oczywiście całe "wyposażenie" - jak dla mnie to praca na kilka miesięcy.
Ale to nawet dobrze się składa - mam nadzieję, że do tego czasu pojawi się już u mnie nowa lokatorka dla której oranżeria powstała;).

Skala to coś pomiędzy 1/10-1/12, uchylane drzwi, całość wykonana ze szkła (zwykłego i katedralnego) w technice "tiffany".

Zapraszam do oglądania:).










A tutaj ciekawostka - mój "warsztat" pracy;)...


5 komentarzy:

  1. Podziwiam!!!!! Jest fantastyczna. Cuuuudowna!! I na dodatek zrobiłaś ją sama! No kocham ją! I Ciebie też kocham <3 A męża pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:) - lubię pracować ze szkłem, wbrew pozorom nie jest to wcale trudne, a efekt fajny.
      Nie ma to jak odwzajemnione uczucie;)
      Mąż bardzo się ucieszył i też pozdrawia (chyba muszę przywołać go do porządku;))

      Usuń
  2. witrażówki zawsze przyciągają oko ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam ten moment kiedy już udaje mi się wypłukać resztki szkła z włosów i oczu po szlifowaniu;) i mogę przystąpić do lutowania...
      Zawsze jestem zdziwiona jak szybko pojawia się efekt:)

      Usuń