Od ładnych już kilku lat, w większym, rodzinnym gronie, spędzamy urlop w Dębkach nad pięknym polskim morzem - cały czas zachodzę w głowę jak to się stało, że tak późno odkryłam ten piękny kawałek Polski (być może dlatego, że urodziłam się i wychowałam w Trójmieście i morze z racji swojej bliskości nigdy nie wydawało mi się być jakąś szczególną atrakcją i dopiero wyprowadzka na Mazowsze obudziła we mnie tęsknotę za rodzinnymi stronami...)
No cóż - teraz jednak nadrabiam z nawiązką...
W tym roku pogoda nie dopisała jakoś szczególnie (miejscowi twierdzili, że pod względem pogodowym mają najgorszy sezon od 5-7 lat), ale ja nie odważę się narzekać, bo trafiło się i kilka dni plażowych i kilka wycieczkowych no i mieliśmy wysyp grzybów, jagód, borówek (dla niewtajemniczonych - na Pomorzu jagody to te małe czarne, do serwowania na słodko, borówki zaś - też małe, ale czerwone i do dań wytrawnych, głównie mięs i serów) i wszelakiego innego dobra:).
Pod pojęciem "wszelakie inne dobro" mam na myśli korzenie, mchy, porosty, liście, kory, huby itp. - biegałam po lesie i plaży i zbierałam wszystkie te wspaniałości z myślą o przyszłych miniaturkowych projektach:).
Mam nawet cień podejrzenia, że stałam się czymś w rodzaju lokalnej osobliwości, latając zakapturzona po plaży w wietrzne, deszczowe wieczory "uzbrojona" w nóż i piłkę do drewna, przycinając co ciekawsze gałęzie i korzenie;))))...
(Korzenie idealnie nadają się na miniaturowe drzewa - mają niesamowite, fantazyjne kształty, a po wysuszeniu zachowują dużo większą wytrzymałość niż zwykłe gałązki).
Część wykorzystam na pewno w domku zielarki.
Przywiozłam ze sobą nawet butlę bielusieńkiego, drobnego piasku - jeszcze nie wiem do czego, ale do czegoś na pewno mi się przyda;)...
W co brzydsze wieczory dłubałam zaś sobie mebelki do domku zielarki - oto one:)
Jednego dnia morze miało niesamowitą, bursztynową, prawie czarną barwę - podobno to za sprawą manganu wypłukiwanego przez silne prądy...
Nasza przydomkowa współlokatorka - cierpliwie dokarmiana przez Mamę orzechami celem uzyskania odpowiedniego ujęcia;)...
Świetny zestaw mebelków, szczególnie urzekł mnie stołeczek! :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia nadmorskie urocze, aż chciałoby się od razu spakować i pojechać nad morze!
Oj tak - nie ma to jak spacer wieczorową porą po prawie bezludnej plaży:)...
UsuńDziękuję bardzo - też najbardziej lubię ten zydelek i może jeszcze kufer:)
Zarówno mebelki, jak też uwiecznione na zdjęciach widoczki - cudne :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo w imieniu swoim i mebelków:)
UsuńJak dla mnie polskie morze jest bezkonkurencyjne:).
Już zapomniałam jakie piękne jest nasze morze :( A mebelki przeurocze, inspirujące i bardzo w moim klimacie.
OdpowiedzUsuńNiedobrze:( - ale wrzesień też jest dobrym miejscem na wyprawę nad polskie morze, nie wiem nawet czy nie lepszym niż wakacje - nadal ciepło, ale dużo spokojniej...
UsuńDziękuję bardzo:)
Mebelki świetne, idealne dla zielarki, a te widoki - matko i córko - TE WIDOKI *.* O BORZE SZUMIĄCY TE CHMURY I PLAŻA... Dzięki za informację, gdzie ten raj jest, na bank się tam wybiorę jak już pojedziemy nad morze z małym :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńPolecam serdecznie - Dębki są wspaniałe właśnie dla rodzin z dziećmi i wszystkich którzy wolą spędzać wakacje trochę spokojniej, mniej rozrywkowo.
Tylko, że jeśli chcesz mieć naprawdę dobrą miejscówkę w akceptowalnej cenie - powinnaś zarezerwować miejsce około rok wcześniej;)
Nie polecam samego "centrum" - fajniejsze są okolice bliżej ujścia Piaśnicy:)
stolarstwo ujarzmione miniaturą upiększone :)
OdpowiedzUsuńMama ma nie tylko wyczucie momentu ale i
dobre serce, jak czytam... pozdrawiam!
Z tym wyczuciem momentu to bym nie przesadzała - jak się siedzi na werandzie bite cztery godziny z aparatem w ręku, w pełnej gotowości "do strzału", a obserwowany obiekt jest tak spasiony orzechami, że ledwie cztery litery na gałąź wciąga i ma znacznie ograniczone możliwości ruchowe, to i moment w końcu się trafi;))))
Usuń...ale serducho faktycznie moja Mama ma wielkie (choć zauważyć niełatwo, bo język cięty;)).
Serdecznie pozdrawiam:).