Obiecałam papryczki? – oto papryczki, cały krzak papryczek:)
(wiem, wiem, powinnam jeszcze popracować nad kształtem liści, a na razie umówmy się, że to taka odmiana;))
Doniczkę wykonałam z patyczka laryngologicznego, wkład do doniczki z gąbki florystycznej (do kompozycji kwiatowych ze świeżych kwiatów ciętych - gąbka świetnie nadaje się też do podtrzymywania podczas wypiekania wszelkich roślinek/gałązek z fimo), same papryczki zaś z masy Fimo/Sculpey i druciku florystycznego.
Roślinka jest niewielka, ale pochłonęła mnóstwo czasu - papryczki dłubnęłam w jeden wieczór, za to liście i same gałązki przysporzyły mi sporo problemów.
Tutaj w towarzystwie trzech skrzynek wykonanych przeze mnie również w ostatnim czasie.
Wbrew moim oczekiwaniom, robienie skrzynek nie było czynnością szczególnie relaksującą – winną okazała się balsa o twardości większej chyba niż przeciętne sosnowe listewki (wiedzieliście, że balsa ma różne stopnie twardości? – ja nie miałam pojęcia i w efekcie przeszłam dość bolesny, przyśpieszony kurs obróbki balsy;)).
Działając w dobrej wierze kolega małżonek nabył dla mnie zapas balsy w dobrym sklepie modelarskim – jak się po fakcie okazało zarówno sklep jak i balsa były za dobre jak na moje potrzeby i możliwości;) - zakupił bowiem balsę do budowy modeli szybowców/samolotów, która z racji swojego przeznaczenia podobno musi być twardsza i bardziej wytrzymała.
Mimo korzystania z profesjonalnych ostrzy modelarskich („spadek” po mężu;)) cięcie i szlifowanie tak twardej balsy nie było miłe, za to efekt końcowy jest moim zdaniem lepszy niż w przypadku balsy o mniejszej twardości (na marginesie – zbyt miękkiej też nie lubię – ciężko mi ją przeciąć w poprzek usłojenia bez nieestetycznych zapadnięć/zgnieceń).
Twarda balsa jest ciemniejsza i moim zdaniem ma ładniejszą fakturę (usłojenie jest wyraźnie widoczniejsze), słabiej i wolniej przyjmuje też kolory, co pozwala poeksperymentować z "prześwitami" kolorów.
Aktualizacja z 13.03.2016 - dzisiaj wyszło słoneczko, więc szybko pstryknęłam dwie fotki - znacznie lepiej oddają barwę liści, niż te wczorajsze.
Uwielbiam ostre papryczki, tata co roku hoduje kilka, czasem mu podkradam kilka słoików z ogórkami na ostro, przy okazji odwiedzin :) Świetnie wyszły, nie ma się do czego przyczepić :) a skrzyneczki słodziaszcze :D
OdpowiedzUsuńDzięki:) Niestety zdjęcie przekłamuje kolory (swoją drogą chyba pora zaopatrzyć się w transparentną fimo, efekt powinien być bardziej realistyczny:))
UsuńA wiesz, że papryczkę chili można z powodzeniem hodować na balkonie?:) - ja wysiewam z nasion w okolicach lutego-marca, trzymam na parapecie w nasłonecznionym miejscu i porządnie podlewam, w czerwcu wysadzam do doniczek (ziemia pół na pół z piaskiem) i do późnej jesieni mam własne ostre papryczki w dużych ilościach, a jak pięknie wyglądają!:)
Hy hy hy, wiem :D ale trzeba mieć balkon najpierw :) tatowe też w doniczkach siedzą, ale on mówi, że ogólnie lepiej rosną, bo cieplej im w nóżki niż w ziemi i lepsze zbiory :) może w tym roku jakiś balkon przygarnę, z przyległościami, to taka jedna doniczuszka by mi się chyba zmieściła :) kciuki nadal potrzebne :D
UsuńBardzo Ci tego życzę i kciuki na tą intencję trzymam nieustannie:) (i jeszcze na miejsce na dioramę:))
UsuńJa też długo w doniczkach na parapecie trzymam, dopiero jak się naprawdę ciepło zrobi i przymrozki odejdą w niepamięć - przenoszę na balkon.
imponujące te papryczki - mój Brat właśnie
OdpowiedzUsuńna balkonie hoduje i papryki i pomidory :)
Dziękuję:)
UsuńJa też!:) - koktajlowe, a na wiosnę jeszcze poziomki (sama nie wiem gdzie ja to wszystko mieszczę na 6 m2)
poziomki?! mniam, mniam...
UsuńTak:) wysadzam w okolicach kwietnia (tylko żadne tam ogrodowe - leśne muszą być) do podłużnych skrzynek i do jesieni mam pachnące poziomki - niedużo - kilka, kilkanaście dziennie, ale za to pięknie pachną i kwitną i Dzieć ma frajdę:)
Usuń